Dziś chciałabym przedstawić jedną ze starszych palet cieni do powiek, skomponowanych samodzielnie z pojedynczych cieni Inglot o numerach 111, 397, 422 oraz różu 72.
Trwa weekend ze zniżkami, również do polskiej marki Inglot, dlatego warto skorzystać.
Niestety, nie przepadam za opakowaniami INGLOT, są ciężkie i przy otwieraniu można łatwo zahaczyć o delikatny produkt, dlatego nie ryzykuje i nie zabieram jej w podróże. Jednak wnętrze paletki to już co innego.
Te cienie są inne, wyróżniają się na tle innych których używałam. Są mocno napigmentowane, konsystencja ani nie za sucha ani za mokra, w sam raz. Najbardziej lubię ich kolor, każdy cień nie jest taki oczywisty, na powiece pięknie odbijają światło nie dając zarazem jednego koloru.
Od lewej widzicie matowy róż o nr 72, za którym nie przepadam. Nie wiem, może po prostu nie lubię matowych róży albo może dlatego że nie trzyma się długo na policzkach.
Dalej piękny satynowy brąz o nr 422, który łącze z opalizującym delikatnym różem nr 397 i złotym rozświetlaczem nr 111. Cienie raczej się nie osypują, idealnie się blendują z innymi, trwałość jest dobra.
Każdy cień kupimy za ok 15 zł, róż ok. 20 zł. Przedstawione produkty pochodzą z serii FREEDOM SYSTEM.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz