niedziela, 17 kwietnia 2016

Chocolate bar Too Faced + recenzja

W końcu. Kupiłam, użyłam i mam swoją opinię. Tak długo za mną chodziła rozreklamowana wszędzie paletka czekoladowych cieni do powiek. Mam zdecydowanie za dużo palet do oczu, jednak wizja pachnących czekoladą pochłonęła mnie całkowicie. Czy się opłaciło?


Już początkowo moje wątpliwości wzbudziły napisy nazw cieni wewnątrz opakowania, których wcześniej nie widziałam nigdzie. Koniecznie chciałam mieć oryginalną paletę i dlatego kupiłam ją w Sephorze (na którego markę ma wyłączność), dlatego po chwilowych rozterkach zaczęłam się cieszyć z używania. Okazało się bowiem, że produkty z nowych serii mają już podpisane nazwy cieni, tak jak kolejne już edycję pachnących paletek. Uff..  




Po długim wstępie, daję szybką ocenę: 4 minus/ 3 plus. 
Tylko kilka cieni z palety jest mocno napigmentowanych, a jak już są to strasznie się osypują i najlepiej malować oczy przed nałożeniem reszty makijażu. Jak dla mnie za mało znajdziemy matowych cieni (4), jest kilka satynowych, ale również trzy brokatowe :Black Forrest Truffle, Candied Violet oraz Gilded Ganache! Co z tego że nazwy kusząco brzmią jeśli cień zaczyna się od policzka.. 
Dodatkowo maty Strawberry Bon Bon oraz White Chocolate mają fatalną jakość, nic nie zostaje na powiece..:(



Dalej opakowanie z zewnątrz jeszcze ciekawie wygląda i użytecznie, bo jest z solidnego metalu i prawdopodobnie przeżyje upadek z wysokości. Jednak wewnątrz znajdziemy dosyć wąskie lusterko i tandetną nazwę Chocolate Bar. Produkt nie jest lekki, więc dla mnie do samolotu odpada.






Jedyną ogromną zaletą paletki jest oczywiście zapach czekolady, który jest genialny! Woń ta sprawia, że od razu nabieramy ochotę na makijaż oczu i podnosi się nam samopoczucie. Spróbowałam nawet trochę osypanych w palecie cieni i smak również jest słodkawy :) 




Moje ulubione kolory na powiekach to Marzipan, Creme Brulle, Milk chocolate ( na załamanie fajny mat), Hazelnut, Salted Carmel i do wiosennych makijaży Candied Violet. 





Podsumowując uważam, że cena palety jest stanowczo za wysoka jak na to znajdziemy w jej wnętrzu. Makeup Revolution, czy Inglot mają o wiele trwalsze, miekkie i nie osypujące się cienie, a cenę niższą. Tylko bez tego smacznego zapachu... 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 culture blush , Blogger