Jednak robiąc przegląd da się zauważyć, że przeważają polskiej (a jakże!) marki Hakuro. Przedstawię tylko te, które używam najczęściej.
Z góry przepraszam za lekkie zabarwienie włosia, bowiem z rana robiłam makijaż :).
Zacznijmy od twarzy.
Do pudru najczęściej sięgam po duży pędzel Hakuro nr H 55. Najlepiej sprawdza się do pudru sypkiego, jednak jest trochę za duży do zwykłego prasowanego.
Do konturowania albo brązera używam pędzla marki Lancrone Angled Top Kabuki F58, włos jest ścięty i zdecydowanie krótszy od powyższego. Jest dość mocno zbity, co świadczy o dobrej jakości włosia, jednak chciałabym znaleźć jeszcze coś innego.
No i mój ukochany pędzel do różu! Największą przyjemność sprawia mi malowanie policzków (skąd również nazwa bloga :)) i kocham ścięte pędzle. Hakuro nr H24 jest mniejszy od powyższego, idealnie nadaje się do podkreślania kości policzkowych,
Pędzel do rozświetlacza również jest jednym z moich ulubionych oraz najnowszym nabytkiem. Zdecydowałam się na niego w ciemno kupując bez żadnych opinii w sklepie internetowym. Fajne połączenie koloru żółtego z białym, wąskim i trochę dłuższym włosiem - numerek 942
Całkiem przypadkowo odkryłam pędzelek do powiek (nr 22) zostając namówiona przez ekspedientkę Sephory. Jest mięciutki i przyjemnie się go używa jednolitym kolorem na całą powiekę. Jeszcze cena była bardzo przyjemna,bo kupiłam ją w promocji za 10 zł.
Do twardych cieni idealnie nadaje się pędzel, który znalazłam w miesięcznym wydaniu Glossy Box w 2015 roku. Ma krótsze, ale dość twarde włoski, które radzą sobie z twardszą powłoką niektórych cieni ( np. dobrze nabiera Makeup Revolution Iconic 2). Nazwy firmy trudno wyczytać z pędzelka, ale coś w stylu "Beautiful Eyes"
Ostatni z tria do oczu to puchacz Hakuro H67, najczęściej używam do naturalnych odcieni na całą powiekę albo do blendowania kolorów. Włos długi, puchaty i mięciutki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz